5 mitów o runach skandynawskich

Kultura i sztuka

O runach krąży wiele legend. Niektórzy nawet są przekonani, że tajemnicze znaki są związane z czarną magią. Co jest prawdą, a co mitem? Przyjrzała się temu Agnieszka Świątek-Brzezińska z bloga Skandis

Pismem runicznym posługiwali się tylko wikingowie

Znaki runiczne kojarzą nam się głównie z wikingami i chociaż wielu badaczy skłania się ku tezie, że ich genezy należy szukać na terenie Danii, to jest to jednak pismo nie tyle skandynawskie, co germańskie i posługiwano się nim też poza Półwyspami Skandynawskim i Jutlandzkim. O używanym na Wyspach Brytyjskich anglosaskim fuþorku może nawet słyszeliście, ale Germanie zamieszkujący tereny Europy wysunięte mniej na północ dość wcześnie przyjęli chrześcijaństwo, a co z tym idzie – pismo łacińskie, przez co zabytki runiczne z innych terenów datowane są z reguły najpóźniej na VI – VII wiek, młodsze są rzadkością. Chociaż warto też zauważyć, że przebywającym nawet poza krajem Skandynawom zdarzało się zostawiać ozdobione runami przedmioty czy też ryć miej lub bardziej poważne inskrypcje w miejscach, do których udało im się dotrzeć, dlatego runiczne znaki zachowały się od Grenlandii aż po Grecję czy Turcję. Najczęściej przyjmuje się, że czasy wikingów to VIII – XI wiek, często podaje się tu umownie ramy czasowe rozpoczęte przez uważany za pierwszy w historii najazd Skandynawów: na klasztor na angielskiej wyspie Lindisfarne w 793 roku, a zakończone w roku 1066, kiedy to miały miejsce dwie ważne bitwy, również na angielskiej ziemi – wrześniowa pod Stamford Bridge niedaleko Yorku oraz październikowa pod Hastings. Nie mamy wprawdzie stuprocentowej pewności co do tego, kiedy pojawiły się pierwsze inskrypcje runiczne, ale najstarsze zachowane znaki, które z całą pewnością możemy nazwać runami, datuje się na około II – III wiek, a więc kilkaset lat przed czasami najeźdźców z Północy. Znaki, którymi mogli posługiwać się wikingowie znacznie różniły się tych najstarszych, ale nie wyginęły wraz epoką wojowników – runy wyszyły z powszechnego użycia w Skandynawii dopiero w XIII wieku.

Datowany na XI wiek kamień runiczny odnaleziony na terenie Ukrainy, na wyspie Berezań u ujścia Dniepru. Autorami inskrypcji musieli być mieszkańcy Gotlandii, być może kupcy podróżujący do Konstantynopola. Źródło: Wikipedia.

Starszy fuþark ma więcej znaków, więc łatwiej nim pisać

Nazwa fuþarku, runicznego ”alfabetu”, pochodzi – analogicznie do naszego abecadła – od jego pierwszych znaków. Najstarszy skandynawski fuþark składał się 24 znaków runicznych, z których każdy odpowiadał jednemu fonemowi (dźwiękowi), a wszystkie razem dobrze oddawały fonetykę funkcjonującego wtedy języka. Ale wraz z jego rozwojem w Skandynawii ewaluowało również runiczne pismo – w czasie, kiedy mówimy o przekształceniu się języka pranordyckiego w staronordycki zmienia się też wygląd i liczba znaków fuþarku tak, że w VIII wieku mamy już do czynienia z jego młodszą, 16-znakową wersją. Liczba run została wprawdzie zredukowana, ale nie liczba dźwięków – wręcz przeciwnie: część znika, część się zmienia, dochodzą też się nowe, których nie da się zapisać przy pomocy starszego fuþarku. Dlatego też niektóre z tych młodszych znaków reprezentują więcej niż tylko jeden fonem, jak miało to miejsce wcześniej. Przyczyny takiej zmiany nie są nam do końca znane, możemy tylko podejrzewać, że chodziło o zmodernizowanie i ułatwienie sposobu zapisu, ale też zwiększenie możliwości komunikacji wśród Skandynawów. Zmniejszenie liczby znaków runicznych z 24 na 16 pozwoliło na łatwiejsze zapamiętanie różnych typów run, a dodatkowym ułatwieniem było oznaczenie spokrewnionych dźwięków przez ten sam znak. W nieco późniejszym okresie, kiedy obserwujemy już pewnie zróżnicowanie językowe, mieszkańcy Skandynawii mogli przy pomocy młodszego fuþarku w dalszym ciągu zapisać albo przeliterować słowa w podobny albo identyczny sposób, niezależnie od dialektalnych różnic. Przykład? Weźmy statek: zapisane runami skib to dla Szweda skepp, dla Norwega skip, a dla Duńczyka skib.

Starszy fuþark ma może więcej znaków, ale służących do zapisu języka, który znamy jedynie z rekonstrukcji. Używanie starszych run do inskrypcji tekstów staronordyckich, czy nawet młodszych, niekoniecznie ułatwi pracę zarówno autorowi zapisu runicznego jak i osobie, która będzie chciała taki zapis rozszyfrować.

Starszy fuþark. Źródło: Riksantikvarieämbetet.

 

Młodszy fuþark. U góry runy długogałązkowe, poniżej runy krótkogałązkowe. Źródło: Wikipedia

Wraz z chrystianizacją pismo łacińskie zupełnie wyparło fuþark w Skandynawii

Łaciński alfabet początkowo współistniał w Skandynawii z runicznym fuþarkiem, wyparł go dopiero w XIII wieku. Ale zanim do tego doszło pismo łacińskie znacząco wpłynęło na to runiczne – pojawił się zmodyfikowany, tzw. średniowieczny fuþark liczący około 27 znaków, z których każdy, w odróżnieniu od używanego wcześniej 16-znakowego systemu, miał tylko jedne znaczenie fonetyczne. Runy – wcześniej występujące w kolejności fuþark hnias tbmlR – pojawiają się teraz w kolejności alfabetycznej, przez co bardziej adekwatnym określeniem staje się ”alfabet runiczny” w miejsce dawnego fuþarku.

Runy średniowieczne. Źródło: Riksantikvarieämbetet.

Warto też zauważyć, że pismo łacińskie służyło w Skandynawii początkowo jedynie do oficjalnych, kościelnych zapisów, „codziennym” pismem był nadal fuþark. Nawet najstarsze z zachowanych praw dzielnicowych, prawo Skanii (Skånske Lov) zapisano na pergaminie właśnie runami. Znajdziemy je w datowanym na rok 1300 manuskrypcie, znanym jako Codex Runicus – jak łatwo się domyślić nazwę tą zawdzięcza tekstom zapisanym znakami runicznymi.

Jedna ze stron manuskryptu Codex Runicus. Źródło: Wikipedia

Jako ”zwykłe” pismo fuþark był miejscami w użyciu nawet dłużej niż wspomniany wyżej XIII wiek, szczególnie na odizolowanych terenach w Szwecji: na Gotlandii runy były powszechne jeszcze w XV wieku, w jednym z kościołów na innej wyspie, Olandii, znajdziemy wyryte w XVI wieku znaki mówiące o tym, że ”Do każdego kto to czyta: ten kościół nazywa się się Runsten. Pastor powinien znać, runy czytać i pisać”, a kalendarze inne niż runiczne zaczęły się pojawiać w szwedzkich domach dopiero w XVII wieku. Najdłużej runy utrzymały się w szwedzkiej prowincji Dalekarlii (szw. Dalarna), gdzie były w użyciu aż do XIX wieku.

Runy z Dalekarlii. U góry znaki używane pod koniec XVI wieku, na dole późniejszy wariant. Źródło: Wikipedia

Żeby odczytać runiczną inskrypcję wystarczy tylko podstawić odpowiadające runicznym znakom łacińskie litery, a żeby zapisać coś runami trzeba tylko – analogicznie – zastąpić łacińskie litery ich runicznymi odpowiednikami.

Nie jest to do końca takie proste. Zacznijmy od tego, że inskrypcje runiczne nie zawsze zapisywano w sposób, do którego jesteśmy przyzwyczajeni – od lewej do prawej, od góry do dołu – czasem nawet nie wiadomo, w którym miejscu tekst się zaczyna i w którą stronę należy go odczytywać. Zdarzały się też różnego rodzaju szyfry, w dodatku możemy mieć problem z rozróżnieniem wyrazów: w zapisach runicznych często nie znajdziemy jakiejkolwiek interpunkcji, a wszystkie znaki będą po prostu zapisane jednym ciągiem. Kiedy nawet wyrazy są wyraźnie oddzielone od siebie znakami przestankowymi to nie zawsze wiemy, którą z łacińskich liter reprezentuje dana runa. Spójrzmy przykładowo na drugą z kolei runę młodszego fuþarku – u – która mogła w danej inskrypcji oznaczać właśnie u, ale równie dobrze mogło to być o, y, ø/ö czy nawet v. Oczywiście, runy w starszym fuþarku miały tylko jedno znaczenie fonetyczne, ale wcale nie ułatwia to odczytu, bo możecie przecież polec na rozpoznaniu wyrazu – zapisywany starszymi znakami język pranordycki znamy przecież tylko z rekonstrukcji – czy ortografii twórcy inskrypcji, który przecież zapisywał tak, jak mówił. Do tego dochodzą błędy, literówki, skróty czy ”standardowe” pomijanie podwójnych spółgłosek czy pewnych znaków jeżeli następowały po nich określone inne. O rozumieniu przynajmniej jednego języka skandynawskiego nie wspominam: ja sama – mimo względnie dobrego rozeznania w temacie runicznym, znajomości szwedzkiego i norweskiego, zaliczonych zajęć ze staroislandzkiego, staroszwedzkiego i staroniemieckiego, a nawet kilku wykładów o języku gockim – ledwo radzę sobie z prostymi inskrypcjami. Co niektóre trudniejsze do tej pory nie doczekały się pewnej interpretacji mimo, że analizowali je wybitni runolodzy czy językoznawcy. O zastąpieniu run ich łacińskimi odpowiednikami w celu odczytu możemy chyba zapomnieć.

Ale jeżeli ktoś zna zasady funkcjonowania pisma runicznego i chce wykonać jakąś inskrypcję opartą na tekście zapisanym w jakimś skandynawskim języku to czemu nie, to może się udać. Pamiętajmy tylko, że pismo runiczne zostało stworzone do zapisu języków germańskich, nie możemy więc tak po prostu przełożyć na runy chociażby słynnego w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie, bo może i jesteśmy w stanie oddać użyte tu litery, ale ich wymowy – już nie.

Badaniem pisma runicznego zajęto się niedawno

Runologia – czyli nauka zajmująca się badaniem i odczytywaniem pisma runicznego – może wydawać się nam dość młodą dyscypliną nauki, ale analizą i dokumentowaniem zapisu runicznego Skandynawowie zajmują się już od… XVI-wieku, czyli od czasu, kiedy runy mogły jeszcze być sporadycznie w użyciu. Za pionierów można tu uznać szwedzkich braci Johannesa Magnusa (1488 – 1544) i Olausa Magnusa (1490 – 1557), zainteresowanie inskrypcjami runicznymi w Danii pojawiło się równie wcześnie.

Prospekt pokazujący monument w Jellinge autorstwa Henrika Rantzau (1526 – 1598)
Ilustracja z Commentari rerum memorabilium in Europa ab anno octuagesimo sexto… (1591)

 

To pierwsza część ”runicznych mitów”, w planie mam też ”obalenie” kolejnych. Jeżeli macie jakieś związane ze skandynawskimi runami pytanie, albo trafiliście na coś, czego nie jesteście pewni czy po prostu ciekawi – zostawcie komentarz, a ja postaram się to dodać do mojej listy 🙂

Tags:

7 058 komentarzy

Leave a reply