Od czasu pierwszej na polskim rynku reporterskiej publikacji o Wyspach Owczych minie w 2021 roku dekada. Jeden z autorów “81:1. Opowieści z Wysp Owczych”, Marcin Michalski, analizuje co zmieniło się na przestrzeni lat od premiery.
Teksty do „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” zaczęliśmy pisać z Maćkiem Wasielewskim dobrych dziesięć lat temu. Książka spotkała się z fantastycznym przyjęciem wielu ludzi i choć już wtedy widzieliśmy w niej pewne koślawstwa i naiwizmy (dlatego na pierwszej okładce był naiwistyczny obraz farerskiego malarza Frimoda Joensena!), w kwestii popularyzacji Wysp Farerskich „81:1” odegrało niepoślednią rolę.
Przyznam szczerze, że przy okazji spotkań autorskich i rozmów o naszym reportażu miałem cichą nadzieję, że pojawią się osoby gotowe konfrontować nas z faktografią i merytoryką: „mogliście napisać więcej / inaczej, o tym, że…”. Nic takiego się nie wydarzyło. Nikt nie chciał polemizować. Poznałem Kingę i Ivana Eysturland, z ich ogromną wiedzą o archipelagu. Dołączył Maciek Brencz i jego niekończące się, pełne pasji „Farerskie kadry”. Są Agnieszka Johannesen, Sabina Poulsen i kilka innych osób, które mogłyby powiedzieć „a według mnie z tymi Wyspami Owczymi to jest tak, że…”. Nikt nie zgłasza jednak większego „ale”. Gdyby jednak, kontakt znacie 😉
81:1
Dziś sporo wątków z ”81:1” ująłbym inaczej, bogatszy o wiek, kolejne życiowe doświadczenia i inne postrzeganie różnych spraw. Wiem, że Maciek Wasielewski ma tak samo. Pomijając jednak kwestię koncepcji, a trzymając się powierzchownej faktografii, trochę się od „naszego czasu” na Wyspach Owczych zmieniło. Przeczytałem nasz reportaż jeszcze raz (wciąż bardzo go lubię!) i dzielę się z Wami co wychwyciłem.
Podróż na archipelag
Zacznijmy od tego, że na Wyspy nie dotransportuje nas już odrzutowiec Avro RJ100. Przylecieliśmy nim na Wyspy w 2007 roku – to był lot cudowny pod względem nowych znajomości i rozmów z Farerami, a zarazem koszmarny pod względem doznań turbulencyjnych. Dziś we flocie farerskich linii lotniczych Atlantic Airways są już tylko Airbusy – tamtego Avro sprzedali w 2014 roku firmie Malmö Aviation. Szefowa Atlantic Airways Jóhanna á Bergi powiedziała ostatnio, że celem jej firmy jest korzystanie z absolutnie najnowszych maszyn i technologii – zamówili właśnie świeżutkiego Airbusa 320neo. Atlantic zaczął latać do Paryża, do tego sezonowo do Barcelony, na Majorkę i Kanary, a wkrótce do Nowego Jorku. Nie serwują już za darmo pyszności. Czasy się zmieniają.
W kwestiach kulturalnych
Nie istnieje już festiwal muzyczny Við Múrin, wokalistka Linda Andrews nie zrobiła wielkiej kariery i mieszka aktualnie w Danii, a popularne swego czasu zespoły Faroe 5 i Boys in a Band od dawna nie wydały choćby singla i nie wrzuciły nic na swoje fanpejdże, co może oznaczać niestety, że już nie istnieją albo solidnie zahibernowały.
Mieszkańcy archipelagu
Gdy pisaliśmy książkę, liczba mieszkańców archipelagu dobijała w bólach do 49 tysięcy. Latem 2019 roku, jak podaje farerski urząd statystyczny Hagstova, populacja Wysp Owczych przekroczyła 52 tysiące ludzi i stale rośnie. Demografowie przewidują, że w ciągu najbliższej dekady liczebność Farojów bez trudu osiągnie 60 tysięcy osób.
Marzyła nam się encyklopedia farerskich postaci. Lokalne „who is who”. Naszkicowaliśmy w „81:1” oblicza sporej grupy Farerów, z nadzieją na więcej. Internet, produkcje dokumentalne i publikacje wyszły naprzeciw tym oczekiwaniom. Jens Martin Knudsen wydał swoją autobiografię (przetłumaczoną na angielski!), a internetowe filmy w stylu „Okkara – People in the Faroe Islands” wytyczyły dalszy szlak. Najnowsze cudo to książka Evy Nielsen „The Faroes(e)”. Kraj opisany przez pryzmat pojedynczych ludzi!
Niektórych z nich już nie ma. Któregoś razu spotkałem w bibliotece narodowej w Tórshavn pisarza Steinbjørna B. Jacobsena. Niesamowity facet. Porozmawialiśmy chwilę przy schodach i zaprosił mnie do siebie do domu na kawę. Gdy przyszedłem, pokazał drewutnię, obrazy i swoje teksty – już gotowe oraz te, nad którymi dopiero pracował. W kwietniu 2012 roku dotarła do mnie wiadomość, że zmarł. Miał 74 lata. Na pamiątkę zostały mi nagrania naszej rozmowy.
Podejrzewam, że Wyspy nie zmieniły się aż tak dużo przez ostatnią dekadę. Nadal pomija się je na niektórych mapach (zerknijcie na wielką marmurową mapę świata w Lizbonie przed pomnikiem odkryć geograficznych…), nadal są tu oddziały pocztowe pracujące po godzinę dziennie, nadal nie uporano się z wieloma problemami społecznymi. Życie na archipelagu toczy się własnym, swoistym rytmem, a im większe będą nasze wysiłki, by go wyczuć, tym większa szansa, że uchwycimy jakiś skrawek farerskiej duszy…